A miało być tak pięknie… niestety tegoroczną Noc Bibliotek musieliśmy przenieść do wirtualnej przestrzeni.
Szanowni Państwo, Przyjaciele naszej Biblioteki, tę sobotę planowaliśmy spędzić wspólnie z Wami, tak jak każdego roku w Noc Bibliotek.
Los chciał inaczej…
Zatem zapraszamy Was do wspólnej wirtualnej podróży po „klimatycznych czeluściach literatury”
Tegoroczne hasło „Klimat na Czytanie” może być bardzo różnie interpretowany.
My oczywiście interpretujemy go tak, jak najlepiej potrafią to bibliotekarki
A jakie niespodzianki przygotowałyśmy na tę noc?
Na naszym FB mogliście pobierać pocztówki, wspólnie oglądaliśmy inaugurację VI Nocy Bibliotek, a na koniec przygotowałyśmy dla naszych wspaniałych Czytelników niespodziankę – opowiadanie z dreszczykiem w tle.
Poniżej zamieszczamy tekst opowiadania.
Do zobaczenia na kolejnej Nocy Bibliotek!
Do czytania tylko nocą!
13-piątek- ta data mówi sama za siebie. Lepiej z łóżka nie wychodzić. Wstała i poczłapała do kuchni. Włączyła kuchenkę. Czerwone lampki zamrugały przyjaźnie… Kawa, kawa, kawa, wskazówki starego kuchennego zegara leniwie przesuwały się do przodu. Wreszcie do jej uszu dobiegł upragniony dźwięk gwizdka, przebudziła się z półsnu i chwyciła za czajnik. Aromat kawy wypełnił całą kuchnię. Usiadła wygodnie w starym fotelu i objęła filiżankę obiema rękami. Kawa pieściła jej kubki smakowe. Nagle niespokojna myśl zmąciła poranny spokój. 13! … i jeszcze piątek. Przemogła niechęć do nadchodzącego dnia. Alka i Zuźka miały dzisiaj dyżury na filiach. Nie było innego wyjścia Pelagia musiała dotrzeć do biblioteki przed godziną 9.00, by spragnieni książek czytelnicy mogli otrzymać kolejną porcję dobrej literatury.
13 piątek, kołatało w głowie Pelagii i wracało niczym bumerang. 13, 13, 13, z przepastnej torebki wyjęła pęk kluczy i otworzyła biblioteczne drzwi. Jak tu dotarła? Nie pamiętała. 13, 13, 13. Zdjęła rozdeptane pantofle i wzuła różowe kapcie. O jaka była z nich dumna. Srebrna niteczka tworzyła nieregularny wzór na różowym tle kapci. Pan Waldziu z targowiska miał rację, były wygodne i ciepłe. Myśl o cieple na moment uspokoiła Pelagię.
Nagle usłyszała dzwoniący telefon. Szybkim krokiem ruszyła w kierunku szafki, na której nieznośnie brzęczał telefon. Podniosła słuchawkę, sygnał fax-u przeszył ja na wylot, upadła…
On szedł… szybkimi krokami przemierzał chodnik, a w dali rysował się kontur budynku. Wejdę, wypożyczę, wyjdę… myślał nic trudnego. Dlaczego się zgodził? Siostrzenica prosiła, żeby wypożyczył lekturę. Jaki to tytuł? Z nerwów zapomniał… Kordian Wallenrod, nie Konrad Wallenrod albo… może sobie poradzi. Zawsze było pod górkę, jak sięgał pamięcią. Ten świdrujący wzrok zza oprawek okularów na łańcuszku i głos paraliżujący jego organ mowy. Siódme poty wychodziły mu na plecy. Kiedy to się zaczęło? Czasem chciał, żeby zniknęła… ona królowa regałów pełnych równiutko ułożonych książek. Trudno pomyślał, wchodzę, sięgnął po klamkę i … cisza. Wcale go to nie zdziwiło, człowiek potrzebował do życia tlenu, bibliotekarka ciszy. I nagle to zobaczył… wystające z za biurka nogi… w różowych kapciach. Co zrobić? Spanikowany próbował uchwycić się czegokolwiek. Spróbuję ją obudzić… nie… uciekam… chyba nie oddycha… ale kamery monitoringu. Myśli przebiegały mu przez głowę z prędkością bolidu kierowanego przez Kubicę. Przeciągnę ją za regały, sam stanę za biurkiem, przecież nie ma w tym nic trudnego: podać książkę, zapisać i tyle. Może wymyśli coś… ale nie miał czasu, bo już był czytelnik i prosił o jakąś ciekawą powieść przygodową. Może gdyby miał na imię Dobromir, to wtedy wpadłby na pomysł. Jejku przygodowa powieść czyli jaka? Czuł, że to kara za te wszystkie myśli, w których w jego świecie nie było groźnych bibliotekarek. Podszedł do regałów, chwytając pierwszą lepszą książkę.
– No wie pan, co prawda są to przygody, ale Kajtkowe. Nie ten przedział wiekowy, może przyjdę później, jak będzie pani Zuzanna, ona zawsze wybiera dobrą książkę.
Spojrzał… Kownacka „Kajtkowe przygody”… ciekawe, co spotkało Kajtka? Kajtka bociana? Już teraz zrozumiał reakcję czytelnika. Ale nie to było najważniejsze, przecież tam w najdalszym zakamarku leży ona. Tu nawet ten najsłynniejszy detektyw z fajką by nie pomógł. Właśnie jak on się nazywał? Zrugał siebie, przecież nie to jest najważniejsze. Czas powiadomić jednak policję, ale nie zdążył podnieść słuchawki, kiedy dojrzał czytelniczkę.
– O pan tu nowy – z uśmiechem na twarzy odezwała się młoda dziewczyna.
– Ja w zastępstwie, w zasadzie na chwilę.
– To może poleci mi pan jakiś dobry kryminał, thriller, taki mrożący krew w żyłach.
Głównym aktorem mrożącej krew historii jestem ja sam – przemknęło mu przez myśl, ale podreptał pomiędzy regały, po raz kolejny wyciągając książkę na „chybił trafił”.
– Przepisy kulinarne? – roześmiała się dziewczyna – faktycznie mrożą mi krew w żyłach, bo nie lubię gotować i piec, ale nie o to mi chodziło. Przyjdę później, jak będzie pani Alicja, ona jest niezastąpiona.
I z głowy pomyślał, ale coś chciałem? I nagle to usłyszał, dziwne jęki dochodzące zza regałów. Włosy stanęły mu dęba, a ciało sparaliżował strach, zwłaszcza kiedy ujrzał ją ze zdziwionym wzrokiem, z fryzurą w nieładzie, o dziwo bez okularów i z uśmiechem na twarzy.
– Ja chciałem wypożyczyć książkę, ale pani tu leżała i pomyślałem, że zastąpię… bo pani była martwa – dukał wystraszony.
– Martwa? – zapytała Pelagia.
I nagle usłyszał gromki śmiech.
– Proszę pana bibliotekarki są wieczne. Ja chyba za mało pączków dzisiaj zjadłam i mi się przysnęło. Cukier i kawa to podstawa. A właśnie ten fax, wiedziałam, że kiedyś padnę trupem.
Testowanie nowych fal fax-u na bibliotekarkach przez organizację Książkaprecz nie przyniosło oczekiwanych rezultatów. Projekt bibliofala dopracować i ponownie przetestować!